Święty Franciszek z Asyżu
Franciszek Bernardone ur. się w 1181 r. w Asyżu /Włochy/ w rodzinie zamożnego kupca. Odznaczał się niezwykłymi uzdolnieniami a z natury był bardzo wrażliwy, szczery i wielkoduszny. W młodości prowadził wesołe Zycie towarzyskie z rówieśnikami. Z zapałem dwudziestolatka brał udział w wojnie między swoim miastem a sąsiednią Perugią, gdzie został wzięty do niewoli i osadzony w więzieniu. To doświadczenie oraz późniejsza choroba wycisnęły głębokie piętno na młodym Franciszku, zasiewając w jego sercu ziarna tajemniczego pragnienia i nowych poszukiwań.
Franciszek postanowił zostać rycerzem i uzbrojony wyruszył do Apulii, aby wziąć udział w wojnie. W Spoleto ogarnęły go dziwne uczucia i poruszył dziwny sen, w czasie którego jakiś głos spytał: „Franciszku! Komu wolisz służyć, panu czy niewolnikowi?”- odpowiedział, że „panu”, więc dlaczego porzuciłeś pana, aby służyć niewolnikowi?- usłyszał w odpowiedzi. Franciszek stracił chęć udziału w wyprawie, w której poczuł się jak niewolnik i wrócił do domu budząc zdziwienie i drwiny u Asyżan. Z uporem zaczął się zastanawiać, kim może być ów tajemniczy „pan”. Szukał ciszy i z mocą wciąż zadawał pytanie; „Panie, co chcesz, abym czynił?” Wtedy Bóg wyszedł mu na spotkanie w osobie trędowatego brata.
Pewnego dnia po szalonym galopie zsiadł z konia i wędrował zatopiony w myślach. I nagle stanął przed nim człowiek trędowaty, którego widok i zapach były odpychające. Pierwszym odruchem u Franciszka była ucieczka, potem niespodziewanie pojawiła się myśl, że oto tajemniczy „pan” ze snu daje mu odpowiedz na jego niespokojne poszukiwania. Franciszek pokonując wstręt podszedł do owego trędowatego i pocałował go. Dał mu także jałmużnę i równocześnie zaczął pojmować, że sam otrzymał jeszcze większy dar, gdyż w tym pocałunku spotkał Boga i doświadczył radości. Ów pocałunek przemienił życie Franciszka, w nim ujrzał twarz Chrystusa, która objawiła mu się w twarzy trędowatego brata.
Od tej pory zaczął odwiedzać przytułki i dla trędowatych, aby ofiarować im żywność, jałmużnę i opiekę, a przede wszystkim, by znów spotkać swego Pana. Wtedy Franciszek stwierdził, że posługa trędowatym pobudza go do modlitwy a ona do ponownej służby braciom i ułożył taką modlitwę:
„Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi, Panie,
prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo”.
Pewnego razu Franciszek wstąpił do zrujnowanego kościoła św. Damiana, aby się pomodlić przed wizerunkiem Jezusa ukrzyżowanego, który zachwycał go swoją łagodną i poważną twarzą a niewinne i szeroko otwarte oczy jakby szukające człowieka, robiły wielkie wrażenie na Franciszku; dlatego często się tam modlił. Wtedy Pan dał mu odpowiedź. „Franciszku, idź i napraw mój dom, który popada w ruinę! — usłyszał głos. Zrozumiał go dosłownie i z radością zabrał się do naprawy tegoż kościoła. Zaczął zbierać kamienie i własnymi rękoma naprawiał budowlę.
Ojciec Franciszka Piotr Bernardone nie zgadzał się na taki sposób życia swojego syna, pochwycił go i zamknął w ciemnym pomieszczeniu. Jednak Franciszek nie zmienił swego zdania i przy pomocy swej matki Piki, która kochała syna, uciekł z aresztu. Rozzłoszczony ojciec oddaje swego syna pod sąd cywilny a potem trybunał kościelny. Franciszek w obecności biskupa zrzuca z siebie ubranie mówiąc do przerażonego ojca: Masz, zwracam ci wszystko, co twoje. Od tej chwili będę mógł mówić tylko Ojcze nasz, kió ryś jest w niebie, a nie ojcze mój, Piotrze Bernardone. Zdumiony biskup przyodziewa Franciszka własnym płaszczem. Od tej pory Franciszek z jeszcze większym zapałem przystąpił do odbudowania świątyni i pielęgnowania chorych. Przywdział zgrzebny habit, przepasał się sznurem a do ręki wziął kij.
Po odnowieniu kościoła św. Damiana zajął się kolejnym, który był pod wezwaniem Matki Bożej Anielskiej — Porcjunkulą. Franciszek bardzo przywiązał się do tego kościółka, gdyż Matkę Bożą darzył szczególną czcią. Po odnowieniu Porcjunkuli, poprosił kapłana o odprawienie Mszy św., podczas której prosił Pana o wskazanie, gdzie teraz chce go posłać. Słowa Ewangelii odczytane przez kapłana zabrzmiały w duszy Franciszka z nową siłą:” Nie bierzcie na drogę torby, ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski.” Od tego dnia życie Franciszka zmieniło się ponownie. Odziany w tunikę, wędrował teraz po okolicy głosząc Ewangelię i starając się zrealizować to, co Pan nakazał swoim uczniom, gdy ich rozsyłał, by nauczali.
Przynosić ludziom pokój i wzywać ich do pokuty i nawrócenia — na tym polegało całe nauczanie Franciszka do końca jego życia. Ta nauka, połączona z bardzo skromnym stylem życia, nie uszła uwadze otoczenia. Byli tacy, którzy uważali, że Franciszek zwariował, ale byli tacy, którzy zastanawiali się, czy przypadkiem nie znalazł on tajemnicy szczęścia. I powoli wokół niego zaczęli się skupiać pierwsi uczniowie, którzy nazwali się Braćmi Mniejszymi; a żyli naśladując Chrystusa w ubóstwie i pokorze. Aby uzyskać zatwierdzenie swojej działalności, Franciszek udał się wraz 12 braćmi do Rzymu.
Papież Innocenty III miał w tym czasie proroczy sen, w którym widział jakiegoś człowieka ubranego w ubogi habit, jak podpiera walącą się ścianę bazyliki na Lateranie. W proszącym o zatwierdzenie zakonu Franciszku, papież rozpoznał postać ze snu. I tak Bracia Mniejsi w 1209 r. uzyskali aprobatę Stolicy Apostolskiej, a Franciszek został diakonem. Pierwsi Franciszkanie spędzali życie na drogach świata, na przemian modląc się i głosząc kazania. Utrzymywali się z pracy własnych rąk, a gdy to nie wystarczało, prosili o jałmużnę. Okazało się możliwe życie bez posiadania czegokolwiek w wyłącznym zaufaniu do słowa Bożego. Pokój i dobro, jakie Franciszek i jego współbracia głosili stały się tak bliskie, że odnosiły się również do świata zwierząt i wszystkiego, co stworzone. Źródłem tej miłości i szacunku była myśl o Bogu, Stwórcy Wszechrzeczy.
W 1212 r. lara pociągnięta przykładem życia Franciszka i miłością Bożą, staje się współ założycielką drugiego zakonu Ubogich Pań (Klarysek) i ich klasztorem zostaje kościółek św. Damiana.
Na dwa lata przed śmiercią Franciszek na górze Alwernia otrzymał stygmaty, czyli znaki męki Chrystusa. Zmarł dnia 4 .10. 1226 r. w Porcjunkuli wyczerpany umartwieniami i chorobami, każąc położyć się na gołej ziemi. Papież Grzegorz IX dwa lata później w Asyżu dokonał uroczystej kanonizacji „Biedaczyny z Asyżu”.
Św. Franciszek wywarł wielki wpływ na duchowość chrześcijańską nie tylko swoich czasów, ale stał się najpopularniejszą postacią całego świata i wszystkich wyznań. Przyczynił się do ożywienia życia religijnego w Kościele, promieniując Bożą radością i dobrocią. Do dzisiejszego dnia fascynuje on swoją niezwykłością i jest przykładem do naśladowania dla tysięcy ludzi, duchownych i świeckich a także inspiracją dla artystów, architektów, rzeźbiarzy, malarzy, muzyków, pisarzy, poetów i Patronem ruchów ekologicznych.
|