Księga Pierwsza 1 – 4

I

1. „Wielki jesteś, Panie, i bardzo chwalebny, wielka moc Twoja „a mądrości Twojej nie masz liczby” chwalić Cię pragnie człowiek, mała cząstka stworzenia Twego, człowiek noszący piętno śmiertelności swojej, noszący znamię grzechu swego i świadectwo, że „pysznym się sprzeciwiasz”. A jednak chwalić Cię chce człowiek, mała cząstka stworzenia Twego. Ty sprawiasz, że radością jest chwalić Cię, albowiem stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie. Spraw, Panie, bym poznał i zrozumiał, czy należy Cię najpierw wzywać niż chwalić, czy najpierw Cię poznać niż wzywać. Lecz któż wzywa Cię nie znając Ciebie? Nie znając bowiem Ciebie, ktoś może wzywać kogo innego zamiast Ciebie. Czy raczej po to jesteś wzywany, abyś był poznany? Ale „jakże wzywać będą tego, w którego nie uwierzyli?” Albo „jakże uwierzą, jeśli im nikt nie zapowie” „I będą chwalić Pana ci, którzy Go szukaj. Szukający bowiem znajdą Go, a znajdując, chwalić Go będą. Niech Cię więc szukam, Panie, wzywając Ciebie i niech Cię wzywam wierząc w Ciebie: albowiem jesteś nam zapowiedziany. Wzywa Cię, Panie, wiara moja, którą mi dałeś, którą mnie natchnąłeś przez człowieczeństwo Syna Twojego, przez służbę tego, który nam Ciebie objawił.

II

2. A jakże wzywać będę Boga mojego, Boga i Pana mego? Chyba do wejścia we mnie zapraszać Go będę, gdy Go będę wzywał. Lecz czy jest we mnie miejsce, dokąd przyszedłby Bóg mój? Gdzieby Bóg wstąpił we mnie, Bóg, który „stworzył niebo i ziemię? Czyż bowiem, o Panie Boże mój, jest we mnie coś takiego, co by mogło Ciebie objąć? Czy zaiste niebo i ziemia, które stworzyłeś i w których mnie stworzyłeś, obejmują Ciebie? Nic z tego, co jest, nie mogłoby istnieć bez Ciebie, lecz czy dlatego to, co jest, może Ciebie objąć? Ponieważ zaś i ja jestem, dlaczego proszę, abyś wstąpił we mnie, ja, który nie istniałbym wcale, gdybyś Ty nie był we mnie? Nie ma mnie jeszcze w piekle, a Ty jednak i tam jesteś. Bo „jeśli zstąpię do piekła, tameś jest”. Nie istniałbym więc, Boże mój, nie istniałbym wcale, gdybyś nie był we mnie. Albo raczej nie byłoby mnie, gdybym nie był w Tobie, „z którego wszystko, przez którego wszystko, w którym jest wszystko”. Taka jest prawda, Panie, nawet taka. Dokąd wzywam Ciebie, skoro jestem w Tobie? Albo skąd masz przyjść do mnie? Dokądże bowiem odejdę poza niebo i ziemię, by tam wszedł we mnie mój Bóg, który rzekł: „Niebo i ziemię ja napełniam”?

III

3. Czy więc niebo i ziemia ogarniają Ciebie dlatego, że Ty je napełniasz? A może napełniasz je, lecz zostaje coś z Ciebie, ponieważ one Ciebie nie ogarniają? A gdzież wylewasz to, co po napełnieniu nieba i ziemi pozostaje z Ciebie? Czy też nie masz potrzeby Ty, który ogarniasz wszystko, aby cokolwiek ogarniało Ciebie, ponieważ to, co napełniasz, ogarniając napełniasz. Naczynia, które pełne są Ciebie, nie czynią Ciebie bynajmniej czymś stałym, gdyż choć pokruszą się, Ty nie rozlewasz się. A gdy się rozlejesz nad nami, nie spoczywasz, ale nas podnosisz, nie rozpraszasz się, ale nas skupiasz. Lecz czy to wszystko, co napełniasz, napełniasz wszystko całym sobą? Czy też — ponieważ wszystko nie może ogarnąć Ciebie całego — ogarnia część Twojej istoty i tę samą część ogarnia jednocześnie wszystko? Czy też poszczególne twory ogarniają poszczególne części, większe ogarniają większe, mniejsze zaś mniejsze? Czy więc jest jakaś część Twojej istoty większa, inna mniejsza? Czy też wszędzie jesteś cały, a żadna rzecz nie ogarnia Ciebie całego?

IV

4. Czymże więc jesteś, Boże mój? Czym — pytam — jeśli nie Panem i Bogiem: „Bo któż Panem oprócz Pana? Albo któż Bogiem oprócz Boga naszego”? Najwyższy, najlepszy, najpotężniejszy, wszechmocny, najmiłosierniejszy i najsprawiedliwszy, najtajniejszy i wszechobecny, najpiękniejszy i najmocniejszy, stały i nieuchwytny, niezmienny, zmieniający wszystko, nigdy nowy, nigdy stary, wszystko odnawiający; „ku starości nachy1asz” dumnych „a oni o tym nie wiedzą”, zawsze czynny, zawsze w spoczynku, zbierasz, a nie potrzebujesz niczego, nosisz i napełniasz, i osłaniasz, stwarzasz i żywisz, doskonalisz, szukasz, choć Ci niczego nie brak. Kochasz, a nie płoniesz, żarliwy jesteś, a spokojny; żałujesz, ale nie cierpisz; gniewasz się, ale nie unosisz się; zmieniasz dzieła, a nie zmieniasz wyroku; przyjmujesz, coś znalazł, choć nigdy nic nie zgubiłeś; nigdy Ci na niczym nie zbywa, a radujesz się zyskiem; nigdy chciwy, a jednak żądasz lichwy. Daje Ci się ponad miarę, abyś był dłużnikiem, a któż posiada cokolwiek, co by nie było Twoje? Oddajesz długi nie będąc nikomu nic winien, darowujesz winy nic nie tracąc. I cóż powiedzieliśmy, Boże mój, Życie moje, święta moja Słodyczy? Albo cóż mówi ten, kto mówi o Tobie? A jednak biada tym, którzy milczą o Tobie, bo choć wiele mówią, są niemi.